Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi anika z miasteczka Zabrze. Mam przejechane 4942.00 kilometrów w tym 1447.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.50 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy anika.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:403.50 km (w terenie 128.00 km; 31.72%)
Czas w ruchu:46:08
Średnia prędkość:7.71 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:1500 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:33.62 km i 4h 11m
Więcej statystyk
  • DST 19.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 22.80km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Powrot do PKP asfaltem. Tym razem zdążyliśmy, spokojnie. W pociągu pelno rowerów.


Kategoria Z naksiem


  • DST 20.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 14.29km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Malinowo

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Ekipa juz dotarła, rozwalili swe namioty i zasiedli w, hałaśliwym kręgu, a potem przyjechał Mariusz, z którym umowilam sie na treningowa rundke po okolicy. Jura znow ukazała swe dzikie oblicze, gdy szlak z piaszczystego traktu ( fak!) Przerodził sie w ledwo widoczna ścieżkę miedzy kolczastymi krzaczorami (fak fak fak!). A potem sie stracił w ogole. na szczęście wynagrodzila Nam trudy przedzierania ptzez chaszcze mnóstwem wyśmienitych malin i bajecznymi widokami. Niestety zamiast planowanych 40 km zrealizowaliśmy tylko 20, ale postanowiliśmy wrocic do obozy na kiełbę z ognicha i bylo warto.


Kategoria Terening


  • DST 23.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 11.90km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Jure, czyli nierowerowe wakacje na rowerze

Piątek, 20 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Mimo całego tygodnia urlopu dopiero w piatek udalo sie wyrwać z domu; wcześniej zatrzymywaly Nas perypetie natury zdrowotnej i pogoda.
Rower w tym przypadku potraktowany został jako środek lokomocji pomiędzy PKP a miejscem docelowym, Łutowcem czyli maleńką wsią z rzędem skałek. Do Mirowa szlakiem pamietajacym czasy świetności jurajskich warowni, a potem czerwonym zupełnie bez sensu oglądac potencjalną miejscówkę która nie byla warta tego całego brodzenia w piachu po kostki i pchania rowerów w licznym i kąsliwym towarzystwie końskich much. W koncu dojechali, rozbili obóz w miejscu znanym z zeszłego roku i spędzili we dwójkę przy ogniu na rozmowach jeden z najmilszych wieczorów w Naszej wspólnej historii...


Kategoria Z naksiem


  • DST 47.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 22.56km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamiast gór... :(

Czwartek, 19 lipca 2012 · dodano: 19.07.2012 | Komentarze 0

Nie wypalił jak zwykle wyjazd w góry, zaczynam się przyzwyczajać. Choć trochę więc pokręcić. Przez Gliwice , Łabędy, CZechowice, Przezchlebie, Ziemięcice i Świętoszowice. Powrót jak wczoraj. Wiało jak cholera, wyrywało rower z ręki niemalże ;P


Kategoria Sama


  • DST 27.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 19.06km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorowo lajtowo

Środa, 18 lipca 2012 · dodano: 19.07.2012 | Komentarze 0

Z Michałami, nowe ścieżki przez lasy poznane. Do Świętoszowic jakimiś zakosami i z powrotem także przez dziwne zadupia.


Kategoria Z naksiem


  • DST 48.00km
  • Teren 30.00km
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rychlebskie Ścieżki

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 0

Rowerowa ekipa z Dąbrowy z Mariuszem na czele organizowała wypad do Czech, na rozsławione szeroko Rychlebskie Ścieżki. Oczywiście nie mogło mnie zabraknąć w moich ulubionych górach, poza tym miałam ochotę na rekreacyjny, spokojny wyjazd w trybie zwiedzani a nie wyścigu.
Zajechaliśmy wyjątkowo szybko mimo dość późnej godziny wyjazdu. To zresztą blisko dość jest, wbrew pozorom.
Na granicy podczas rutynowej kontroli okazało się , że Edyta nie wzięła dowodu, i pan Policjant wystawił Jej „pokutę” na kwotę równą 35 zł, bo „to je przestepstwoo” ;) Śmiechu było kupę, dobrze że sankcje tak symboliczne…
Liczyłam na zakupy po drodze, okazało się że się nie zatrzymaliśmy nigdzie, a koron nie miał nikt. W rezultacie musiałam wysępić wodę, a potem także i jedzenie, bo miałam tylko parę bananów i batonów. Na szczęście Michał i Grześ mieli wszystkiego pod dostatkiem i podzielili się bo krucho by było ;)
Wyruszaliśmy z miejscowości Cerna Voda, początkowo asfalty kręte pośród malowniczych domków i pól, potem szutrowe podjazdy; wszystko bardzo łagodne i widokowe. Tempo wybitnie spacerowe, aż zbyt wolne do jazdy. Po paru kilometrach ścieżka zaczęła się zwężać, pojawiły się drewniane kładki nad bystrymi potokami i skupiskami głazów, przejazdy przez strumienie. Charakterystyczne dla Rychlebskich Ścieżek jest podłoże wysypane białym żwirkiem i kręta, wymagająca ciągłego skupienia i kluczenia wśród drzew i kamieni wąska droga. Trasa marzeń, i to na każdym poziomie zaawansowania- pod warunkiem że nie szuka się wyjątkowo mocnych, zjazdowych wrażeń i naddźwiękowych prędkości. Wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni, i Mateusz, który startuje w DH, i Dziewczyny, dla których rower to forma rekreacji i mimo że często prowadziły. Miejscami trasa wiodła pośród wielkich głazów, miejscami przez ciemny świerkowy las- generalnie cały czas bardzo pięknie; ale najlepsze było to że bez przerwy trzeba było pracować i obmyślać technikę pokonania kolejnych metrów.
Podjazd minął szybko i bezboleśnie, niespodziewanie okazało się ze w sumie dalej będzie już płasko bądź zjazdowo. I to tez fenomen; zjazdy zazwyczaj trwają kilka razy krócej niż podjazdy, a tu inaczej. Trasa poprowadzona tak, by zjazdy trwały i trwały, kosztem niewielkiego nachylenia niestety ale atrakcji, a miejscami i prędkości i tak nie brakowało. Można było jechać spokojnie, a można było dokręcać i wtedy manewrowanie pomiędzy przeszkodami w które ściezka obfitowała powodowało dreszcz emocji i dawało kupę frajdy i poczucie własnej megazajebistości ;)
Inżynierowie i budowniczy trasy zasługują na dowody najwyższego uznania, bo każdy metr został przemyślany i zaplanowany, wyprofilowany i zabezpieczony. Wbudowane kamienie, kładki, rynny, bandy, agrafki pod odpowiednim kątem… To zaczyna być standardem u Naszych południowych Sąsiadów; a u Nas nadal pozostaje nieosiągalnym, odległym marzeniem. Jedynie może kilka tras DH doczekało się zaplanowania z równą starannością, ale żeby kilkadziesiąt kilometrów ścieżek w górach… eh.
Było kilka gleb, było bardzo wesoło i towarzysko, mamy kupę fotek i sporo filmów- trochę z Go Pro a trochę od Grzesia, obficie okraszonych Jego komentarzami ;)
Po zjechaniu z pętli do punktu wyjścia pojechaliśmy na drugą stronę na kolejną trasę. Ta była już o wiele łagodniejsza, podjazd symboliczny i większość raczej na równym poziomie z małymi góreczkami w międzyczasie. Duża część trasy nad pięknym, piaszczystym potokiem; większość ciągle w budowie co wnioskowaliśmy po zostawionych tu i ówdzie kupach żwiru. Pewien etap z niewiadomych przyczyn został zamknięty i musieliśmy pojechać objazdem. A na nim dwie rzeki do pokonania w bród ;) i znów kupę śmiechu, mokre buty, utopione telefony… Zabawa jak się patrzy ;) Na tym też odcinku tradycyjnie już chyba mój rower doznał awarii. Od paru kilometrów działał mi tylko połowa biegów z tyłu, ale uznałam że to notoryczny brak regulacji jest przyczyną. Problem chyba był inny, bo w pewnej chwili straciłam napęd, i okazało się że wózek przerzutki się rozpadł, straciło się jedno z kółeczek i przerzutka nadawała się tylko do wykręcenia i wyrzucenia. Mateusz zrobił singla na średnich przełożeniach i jakoś się doturlałam do końca.
Trasa skończyła się w innej miejscowości; i gdybym tylko wzięła odpowiednią mapę ( a nie Beskid Morawski  ) przeskoczylibyśmy pewnie przez góry bo to bardzo blisko było, ale że nie wiedzieliśmy gdzie jechać spytaliśmy Lokalnych którzy pokierowali Nas asfaltem totalnie naokoło. Chyba ze trzy razy znaki wskazywały 4 km do Cernej Vody; a w sumie wyszło 15. Ciekawe mają poczucie odległości ;)
Jakieś 5 km do końca, czyli po ostatnim znaku 4 km ;P dopadła Nas ulewa. Strasznie mi się źle jechało bo przełożenie wybitnie mało szosowe i kręciłam młynek a tempo żółwie. Gdyby nie to to zdążyłabym pewnie do auta przed deszczem…
Ale i tak nieistotne, poczekaliśmy chwilę na resztę pod dachem a potem przebrać i w drogę, która tym razem dłużyła się niemiłosiernie, tym bardziej że dotarły do mnie złe wieści, nie do końca wiedziałam jak złe… I które przekreślały tak bardzo wyczekiwany wyjazd w Sudety... :(
Film z trasy dodam jak już poskładam.
Trochę fot u Mariusza


Kategoria Góry


  • DST 11.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 27:00
  • VAVG 0.41km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Halda

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 0

Na halde, z Chemikami. A potem do Nas, oglądać burzę i złoto w siatkówce


Kategoria Ogień, Z naksiem


  • DST 47.00km
  • Teren 43.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 10.41km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1500m
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Maraton Stronie Śląskie

Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 1

O tym maratonie nie ma się co za bardzo rozpisywać, bo zdecydowanie jak dotąd był najmniej ciekawym, wręcz nudnym wydarzeniem. Frekwencja bardzo niska, trasa zupełnie niewymagająca, wynik do dupy… Trochę niefajnie, bo czułam się dobrze przygotowana i w dobrej dyspozycji; tymczasem zaczęło mnie odcinać w połowie drugiego podjazdu, a trzeci to już cały z przerwami, końcówka z buta. Mimo że było łagodnie, po prostu nie było siły jechać.
W przeciwieństwie do Karpacza tu nie trzeba było prowadzić roweru nigdzie, jeśli tylko się miało siłę ;) I zjazdy miałam z rodzaju swoich ulubionych, z rzadka tylko dawałam komuś szansę wyprzedzenia.
Ponarzekać na pecha oczywiście tradycyjnie muszę, Zajechaliśmy na ostatnią chwilę bo podróż skomplikowały Nam dwa wypadki i zablokowane w związku z tym drogi i gdy już gotowa do startu w pośpiechu wsiadłam na rower okazało się że prawie nie ma powietrza w tylnym kole… Nie było już czasu na zmianę, dopompowałam tylko i pojechałam. Po paru kilometrach trzeba było znów pompować; rozważałam co będzie bardziej opłacalne: zatrzymywać się co pół godziny czy stracić 10 min na zmianę dętki od razu? Wybrałam opcję pierwszą i dobrze, bo dętka przydała się na drugim zjeździe gdy kapeć stał się moim udziałem jak i wielu, wielu innych… ;P Zjazdy bowiem były szybkie, acz zdarzały się kamienie więc co chwilę ktoś łatał.
Zapuściłam się też przez nieuwagę w piękny, wysypany białym jak śnieg żwirkiem zjazd, taki malowniczy, gładki, szybki… Po jakichś 2 kilometrach zaniepokoił mnie brak znaków i towarzystwa, jak sie okazało słusznie. Tyleż samo trzeba było wracać, pięknym białym jak śnieg szlakiem pod górkę. Eh, kwadrans pa pa ;)
Tak więc można szukać usprawiedliwienia i zwalać winę za kiepski wynik na różne okoliczności towarzyszące, ale to przede wszystkim brak prądu na podjazdach spowodował że wyszło jak wyszło. W sumie to się cieszę że teraz będzie miesiąc, albo kto wie czy i nie dwa odpoczynku od startów, bo brak lepszych efektów chyba zaczyna mnie wypalać.
Chłopakom poszło świetnie, jak jeden mąż zadowoleni, wynik teamowy chyba rekordowo dobry… I to niech będzie najważniejsze :)


Kategoria Maraton


  • DST 26.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 22.29km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Masa Gliwice

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 0

Migiem tam, chwilę z Masą i na sk8 z Bracikami. Pod widmem burzy cały czas a potem z pięknym nań widokiem ;)


Kategoria Z naksiem


  • DST 50.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 26.55km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Duża pętla

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 0

Rudzkie górki, Halemba, Gierki, Bojków, Sośnica. A na deser po naksiowe okularki na hałdę:) Do hałdy średnia prawie 28... na Karmach. Jest good ;)


Kategoria Sama