Info
Ten blog rowerowy prowadzi anika z miasteczka Zabrze. Mam przejechane 4942.00 kilometrów w tym 1447.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.50 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 19600 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Sierpień2 - 0
- 2013, Lipiec9 - 5
- 2013, Czerwiec12 - 6
- 2013, Maj11 - 9
- 2013, Kwiecień11 - 2
- 2013, Marzec3 - 0
- 2013, Luty1 - 3
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Listopad1 - 1
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Wrzesień5 - 0
- 2012, Sierpień12 - 3
- 2012, Lipiec12 - 1
- 2012, Czerwiec16 - 22
- 2012, Maj16 - 7
- 2012, Kwiecień17 - 8
- 2012, Marzec9 - 4
Wrzesień, 2012
Dystans całkowity: | 160.50 km (w terenie 61.00 km; 38.01%) |
Czas w ruchu: | 10:38 |
Średnia prędkość: | 15.09 km/h |
Suma podjazdów: | 1700 m |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 32.10 km i 2h 07m |
Więcej statystyk |
- DST 12.50km
- Teren 10.00km
- Czas 00:45
- VAVG 16.67km/h
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
"Maraton" w Gliwicach
Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 02.11.2012 | Komentarze 0
Tomasz proponował XC w Zabrzu, ale stwierdziłam że lepszy poziom będzie w Gliwicach. Tymczasem On wrócił zadowolony, a ja rozczarowana.
Masakra. Organizacyjna porażka i kupa. My, Kobiety, miałyśmy zrobić 5 pętli. Nie liczyłam mówiąc szczerze bo o czymś innym się na zawodach myśli zwłaszcza gdy na plecach siedzi konkurentka z kategorii... ale byłam przekonana że zrobiłam te 5, zatrzymałam się i konkurentka także, po czym poszłam zapytać o wynik a osoby które liczyły Nam ponoć czas (ręcznie) kazały jechać jeszcze jedno... ta ostatnia pętla była na maksa bo w międzyczasie jeszcze jedna dziewczyna pojechała nie tracąc czasu więc ścigałam ją przez 2/3 okrążenia. Jestem przekonana że szóstego okrążenia ;p. Udało się ale wypluta byłam. I zła. Niby podium, ale nie cieszy w ogóle. Łatki i lampka za 2 zł też ;P
Dwie rzeczy były fajne w tych zawodach: trasa i piwko z naksiem na trawce po zawodach, w słoneczku :)
- DST 29.00km
- Czas 01:13
- VAVG 23.84km/h
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening
Piątek, 21 września 2012 · dodano: 02.11.2012 | Komentarze 0
Przed "maratonem".
- DST 28.00km
- Teren 9.00km
- Czas 01:55
- VAVG 14.61km/h
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
XC Ruda Śląska
Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 02.11.2012 | Komentarze 0
Zawodów w Rudzie nie planowałam bo miałam robić w tym czasie coś innego. Gdy się jednak okazało że nie robię, postanowiłam jechać... niestety, moja kategoria startowała o 10.15, a ja o tym zorientowałam się o 10.00 będąc jeszcze w domu. Więc przepadło, ale wiedziałam że reprezentować Nas będą Tomasz z Robertem więc postanowiliśmy pokibicować i pokorzystać ze słoneczka. Atmosfera była rewelacyjna, sporo dobrych zawodników i zaskakująco trudna, jak na Nasze okolice, trasa. przejechaliśmy raz pętlę i dała solidnie w kość. Potem siedzieliśmy z Chłopakami i czekaliśmy na Ich kolejkę, potem na wyniki, dekoracje itp... Podium osiągnął tylko Patryk. Miło, szkoda że nie udało się wystartować bo podium by było.
- DST 44.00km
- Czas 01:46
- VAVG 24.91km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
WPKiW
Środa, 5 września 2012 · dodano: 06.09.2012 | Komentarze 0
Szybki popracowy skok, aby był cel wybrałam się do Parku w Chorzowie. Gofry, chwila nad wodą, prawie-zgubienie znalezionych na maratonie okularów i powrót, z kręceniem się po Zabrzu jeszcze na koniec, po zmroku.
- DST 47.00km
- Teren 42.00km
- Czas 04:59
- VAVG 9.43km/h
- Podjazdy 1700m
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB Marathon Zawoja- to była jazda!
Sobota, 1 września 2012 · dodano: 06.09.2012 | Komentarze 0
CZułam się wyjątkowo słabo przygotowana, po słabej kondycji w Sudetach nie spodziewałam się wiele i bez entuzjazmu podeszłam do startu. Do tego stopnia, że gdy na godzinę przed rozpoczęciem wyścigu zaczęło padać, postanowiłam odpuścić sobie i nie jechać. Towarzystwo było, bo naksiu i Edyta i tak mieli czekać więc chętnie przyjęłam taką opcję. Patrząc jednak potem na zawodników szlifujących formę przed startem, na całe to maratonowe zamieszanie zmieniłam zdanie i w kwadrans zebrałam się by w ostatniej niemal chwili stanąć w sektorze. Padało cały czas, było mokro i buro. Zarzuciłam pelerynę i powiedziałam sobie: trudno, jedziemy.
I w zasadzie ani przez chwilę decyzji nie żałowałam, bo mimo wszystko lubię takie warunki gdy mnie już przestanie ruszać że mam mokrą dupę i inne części. Na pierwszym zjeździe Bozia zesłał mi fantastyczne okulary; ponieważ moje były za ciemne i parowały jechałam bez a tu pyk- na trasie zwykłe co prawda z decathlonu ale rewelacyjne jak na te warunki szkiełka leżały. Oj, przydały się do końca :) Wszędzie było dużo błota i to dawało mi widoczną przewagę nad zawodnikami z "mojej półki". Fajnie było zostawiać Ich za sobą. Poza tym naczytałam się po drodze jakiejś kolarskiej biblii i utkwiło mi w pamięci kilka zdań, zwłaszcza jedno: wyluzuj... może to się wydać dziwne, ale kilka stron wprowadzenia do książki o tym jak jeździć na rowerze w górach spowodowało że pękło natychmiast kilka moich barier. Zamiast stresować się uślizgami w błocie- bawiłam sie pozorną utratą kontroli; i przestałam traktować rower jak narzędzie z którym muszę toczyć walkę by się utrzymać w siodełku a zaczęłam myśleć o nim jak o części siebie, przedłużeniu moich kończyn- sama nie mogę uwierzyć, jak wielką różnicę w jeździe zrobiło tylko i wyłącznie nastawienie psychiczne. Jechało się pięknie,a satysfakcja z każdego kilometra napędzała mnie by jechać jeszcze lepiej i odważniej.
Trasa przez błoto stała się trudna i podjazdy zamieniły się w podejścia, szczytowe płaskie partie to już w ogóle bajoro. Za to zjazdy tym razem mnie nie pokonaly i nawet trasa puszczona bez szlaku, przez las okazała się do przejechania choć stromo było tam bardzo i nigdy przedtem nie zjechałam po czymś takim. A na koniec ostro wzięłam się za wyprzedzanie i udało mi się minąć bez problemu dziewczynę z mojej kategorii, która straciła się zaraz po starcie. Gdyby nie błąd zawodnika przede mną który prawie przeoczył skręt do mety a ja wraz z nim, byłabym o oczko wyżej, a tak to zostałam wyprzedzona o dwie sekundy i stanęłam na 6 miejscu. Trudno, i tak dumna strasznie i zadowolona przede wszystkim z własnego postępu i kondycji. Jeździ mi się dobrze gdy jest chłodno, no i efekt tego było widać. Zmieściłam się w niecałych 5h co po Korbielowie jest prawie świetnym wynikiem... Szkoda ze to ostatni start w tym roku; kapitału już nie ma na kolejne niestety i trzeba odpuścić. Generalka zrobiona choć szału nie ma bo 8 lub 9 będzie to i tak nie zamierzam narzekać bo dokonałam tego i twierdzę, że było warto :)
Przed startem
... i po
Moje urocze stopiszcze
i moje pierwsze, nazwijmy to, jednak, podium :)