Info
Ten blog rowerowy prowadzi anika z miasteczka Zabrze. Mam przejechane 4942.00 kilometrów w tym 1447.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.50 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 19600 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Sierpień2 - 0
- 2013, Lipiec9 - 5
- 2013, Czerwiec12 - 6
- 2013, Maj11 - 9
- 2013, Kwiecień11 - 2
- 2013, Marzec3 - 0
- 2013, Luty1 - 3
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Listopad1 - 1
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Wrzesień5 - 0
- 2012, Sierpień12 - 3
- 2012, Lipiec12 - 1
- 2012, Czerwiec16 - 22
- 2012, Maj16 - 7
- 2012, Kwiecień17 - 8
- 2012, Marzec9 - 4
Maj, 2013
Dystans całkowity: | 464.00 km (w terenie 117.00 km; 25.22%) |
Czas w ruchu: | 24:01 |
Średnia prędkość: | 19.32 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1800 m |
Suma kalorii: | 980 kcal |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 42.18 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
- DST 39.00km
- Czas 01:45
- VAVG 22.29km/h
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Hołda Race
Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 0
W ramach rozjazdu, integracji i przyjemności pojechaliśmy kibicować Chłopakom do WPKiW. Trasa tam kiepska, strasznie rwana i wymuszone tempo które nie było mi potrzebne po wczorajszych przeprawach...
Robert już był po zawodach, poszło Mu genialnie bo zajął 2 miejsce. Natomiast cała reszta w składzie Tomek, Piotrek, Przemek i Marcin szykowali się do startu. Obejrzeliśmy pierwszy zryw a potem pojechaliśmy szukać fajnego miejsca do kibicowania. Srednio z tym było bo nie wiedzieliśmy gdzie znajdują się najlepsze zjazdy ale przy trzeciej zmainie miejsca trafiliśmy jako tako na mały zjeździo. Tomek 12, tyle wiem reszty wyników nie monitorowałam bo były z tym problemy.
Powrót sama, więc spokojnie i bez nerwów ;)
- DST 53.00km
- Teren 46.00km
- Czas 04:46
- VAVG 11.12km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 1800m
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
MTB marathon Krynica
Sobota, 25 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 2
Cały wyjazd był jednym wielkim znakiem zapytania: będzie lało czy nie będzie lało? sporo osób wycofalo się dzień przed po obejrzeniu prognoz. Rano jednakże obudziło Nas słońce; i towarzyszyło przez całą drogę. Już miałam pisać szyderczego posta na forum dla tych, co zdecydowali się zostać w domu, niestety tuż przed Krynicą zaczęło mżyć, a po dojechaniu na miejsce regularnie padać. Nawet się z auta nie chciało wysiadać więc za składanie roweru i przebieranie w jesienny ekwipunek zabrałam się poł godziny przed startem i stawiłam się w sektorze w momencie gdy już zamykała się bramka bez żadnej rozgrzewki.
Osób było bardzo mało; więc start i pierwszy etap jazdy po mieście bez przepychanek i na pierwszym podjeździe także. Stawka szybko się rozciągnęła, konkurencji nie widziałam przed sobą żadnej ale jechałam mozolnie na najwyższych obrotach. Podjazd dość krótki, kawałek zjazdu i kolejny podjazd. Widać już się kolejność ustaliła bo po ilości osób pchających rowery pod górę wywnioskowałam że zasilam ostatnie szeregi :p Na tym podjeździe także i mnie dosięgła słabość; brak rozgrzewki zrobił swoje ale najgorszą rzeczą jak mnie spotkała była peleryna; było mi gorąco więc się jej pozbyłam i od razu ruszyło się lepiej.
Piękne te góry :) idealne rowerowo. Całą drogę jechałam obserwując trasę i cisnęło się do głowy: gdyby tylko było sucho! Podłoże bez deszczu byłoby ubite i twarde, bez kamieni w połączeniu z całkowicie podjeżdżalnymi szlakami i zróżnicowanymi zjazdami; od szybkich singli po stromizny z miękką ziemią. Bomba. No ale bohater dnia, deszcz, wszystko zmieniał w lepką maź.
Zaliczyłam także nadprogramowe zwiedzanie okolicy w ramach tradycyjnego pecha startowego; zapuściłam się za jakimś Gigowcem prosto tam gdzie trzeba było skręcić. Sądząc po stanie w jakim była ta droga nie byliśmy pierwszą ekipą której się to zdarzyło ;) po kilku minutach zaniepokoił brak śladów i znaków więc wróciliśmy z wycieczki tracąc jakiś kwadrans. Zaraz za tym spotkałam Edyte która w tym czasie znalazła się przede mna; miała wypadek i bolało Ją kolano. Wezwali już pomoc więc postanowiłam jechać dalej bo stwierdziłam ze na nic się w takim razie nie przydam. Ale dziewczyna jest twarda i po jakimś czasie ruszyła dalej i przyjechała na metę tuż za mną.
Kondycja dobra, jechało się lekko, rozsądnie gospodarowałam zasobami energetycznymi oraz żelikami z kieszonki tak więc do końca zachowałam siły by wjechać prawie każdy podjazd. Od połowy mniej więcej jechałam praktycznie sama, nikogo w zasięgu wzroku- całkiem to fajne :) Niektóre odcinki zjazdu były za strome i zbyt rozjeżdżone by ryzykować więc prowadziłam. Końcówka nużąca. Rower, wiadomo, zaklejony ale działał do końca bez zarzutu poza oczywiście ersiódemką tradycyjnie. Wkurzały etapy asfaltowe ale czasem trzeba.
Okazało się że zajęłam drugie miejsce ale ponieważ zaszczyt ten przypadł mi bardziej z urzędu niż z powodu zasług bo nie było konkurencji to satysfakcji nie przyniosło. Niemniej bonik na 150 zł osłodził nieco złość na sztywny widelec :p
Edyta też na podium, ale prawdziwy wyczyn to puchar Pawła; On konkurencję w przeciwieństwie do Nas miał więc wywalczył go uczciwie.
Gdyby tylko było sucho!
Opis linka
Brakuje tylko języka w ciapki :p
- DST 47.00km
- Teren 4.00km
- Czas 01:47
- VAVG 26.36km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Techniczna
Środa, 22 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 0
Sośnica, Chorzowska, Daszyńskiego, techniczna, lotnisko, Sośnica.
- DST 58.00km
- Teren 39.00km
- Czas 04:19
- VAVG 13.44km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Mtb Złoty Stok + okoliczności towarzyszące
Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 4
No i zaczęliśmy sezon prawdziwym wyścigiem.
Czekałam z niecierpliwością bo to jedna z najfajniejszych tras, nie mogłam już się doczekać zwłaszcza Borówkowej bo jakoś tak strasznie pozytywnie ją zapamiętałam.
Dzień zaczął się fantastycznie w timowej (czyt. rewelacyjnej) atmosferze od tradycyjnej kawy i ulubionej kanapki na maku; niektóre rzeczy się zmieniają a inne na szczęście nie :) Na miejscu spokojnie przed czasem, udało się poza kolejką załatwić numery dla wszystkich i jeszcze zespołowo zrobić trening odrobinę terenowy, wśród żartów i docinków. Start przez gapiostwo z ostatniego sektora, ale przynajmniej wszyscy razem bo nikt nie zadbał o lepszy.
Trasa wiadomo, od razu dłuugi podjazd, na szczęście bardzo łagodny i przyjazny dla opon. Wydaje mi się że szło lepiej niż rok temu, jakoś tempo równiejsze i oddech i chyba więcej wyprzedzania. Prawie przez dwa kilometry udało mi się wieźć na kole Piotrka z czego dumna jestem niesamowicie; toż to sprinter znany wszem i wobec :) Za to gdy dogonił mnie Rafał brakło sił by za nim nadążyć. Pod koniec podjazdu mijam Pawła który modli się nad kapciem i coś mówi o braku sensu, ze dalej nie jedzie...A potem wypstrykał wszystkich i przyjechał około setnego miejsca na metę, Cyborg jaki czy co ? ;P
Tak czy inaczej po podjeździe jest zjazd, cudny, szybki i stabilny. No ale niestety pod koniec hamowanie awaryjne bo snejk zeżarł tylne koło. Zanim zmieniłam minęło 10 minut i 50 osób; przez chwilę zrozumiałam o czym mówił do mnie wcześniej Paweł i też rzedła mi mina gdy widziałam jak lecą osoby mijane przed chwilą na podjeździe. No ale udało się sprężyć i ze 20 miejsc odzyskać pod pierwszą górkę. Potem mordercza szutrowa autostrada w dół i pilnowanie by nie wypaść na zakręcie a w końcu nastąpił gwóźdź programu- Borówkowa. Tęskniłam :) Podjazd okraszony miejscami które wymusiły zejście ale jedno na pewno się zmieniło- nie schodziłam tym razem ze zmęczenia a jedynie tam gdzie było za stromo. Progress wyraźny. Na szczycie stadko kibiców i wszechogarniająca, nie do powstrzymania ochota na łyk zimnego piwa;p Mało brakło a podeszła bym do kogoś wysępić; tak jakoś miałam.
Zjazd z Borówkowej pokonany, frajda niesamowita zwłaszcza gdy na etapie korzennym zjechałam parę metrów w bok i pokonałam całość gładką ścieżynką leśną, bez ryzykowania połamania. I nawet łapy od hamulców nie bolały tym razem :)
Łączki w tym roku nie było, a ostatni podjazd niestety chyba z powodu zbyt małej ilości pochłoniętego żelu dość słaby; już czułam brak energii. Zagadką dla mnie pozostaje kiedy znalazłam się przed Edytą która minęła mnie podczas łatania; nie wiem jak znalazłam się na mecie przed Nią.
Ostatni zjeździo rewelka acz w jednym punkcie pion; potem jednak już do mety szutrówka i tempo. Czas wyścigu- 3,25, miejsce chyba 322 i 13 w kategorii. Na podium i ponad sporo nowych nazwisk; konkurencja znacznie wzrosła i mimo lepszej formy nic się w klasyfikacji w stosunku do poprzedniego roku nie zmieniło.
Po wyścigu jak zwykle towarzysko i sympatycznie, piweczko, foteczki i kręcenie się po miasteczku i okolicy.
Do pechowców dołączył jak się potem okazało Bartek, który startował jako jedyny odważny na giga- niestety potargał oponę i zjechał asfaltem; a szkoda bo mógł liczyć na dobry wynik- pierwszy międzyczas wskazuje na pozycję 60 na 150. Za to dla Tomka to był świetny start; rządził- niedaleko za Alkiem wpadł na metę:)
Fajna ekipa, fajny wyścig, i nawet nie zmęczyłam się tak jak czasem bywało- takich wyścigów życzę sobie zawsze :)
Jak widać; ochota na piwo nie opuściła :p
Eqipa w prawie pełnej okazałości
Rowerowisko :)
- DST 35.00km
- Teren 4.00km
- Czas 01:45
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Igry
Czwartek, 16 maja 2013 · dodano: 18.05.2013 | Komentarze 0
Lekki trening przed Igrami; potem jeszcze spokojniejszy bo w towarzystwie, spacerowy powrót.
- DST 42.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:38
- VAVG 25.71km/h
- VMAX 39.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Kalorie 980kcal
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Techniczna
Wtorek, 14 maja 2013 · dodano: 14.05.2013 | Komentarze 0
Po wczorajszej twardej jeździe przyszedł czas na traskę bardziej przystępną; płaską i długą. W miarę możliwości ;)
Poodwiedzałam stare kąty. Terenem przez lotnisko, zdewastowaną przez gąsiennice drogą (po której kiedyś toczyło się gładko jak po stole) do dawno nie odwiedzanej mekki lansu, spinania łyd i królestwa rolkarzy- technicznej drogi przy aczwórce.
Trzeba przyznać, że trudno znaleźć bardziej motywujące środowisko do jazdy w promieniu wielu kilometrów :) Pomijając już szosy, które zazwyczaj znikają w oddali, kręci się sporo luda i nie można odpuścić. O, albo gdy się wyprzedzi Adidaska pomykającego swoim tempem na wylśnionym Krossiwie albo nawet Kjubie, to gdy tylko zorientuje się że wzięły go "cycki" przez najbliższe parę kilometrów będzie wisiał na kole no i honor nie pozwoli na zejście ze średniej choćby o kilometr i choćby pod górę... Ale i tak wolę drugą nację, która w odwecie wyprzedza zanim miną dwie minuty i ciśnie ile sił by następnie znaleźć najbliższą drogę w prawo, skręcić tam i umrzeć :p
No ale wracając do motywacji, to brakowało mi tej atmosferki i postanowiłam zaglądać częściej w to miejsce, bo oznacza ono 16 km nieprzerwanej jazdy z optymalnym natężeniem. Dziś już czułam że foremka się stabilizuje, kopyto nawet podaje i choć wiadomo że w Złotym orłem nie będę to może na następne edycje się uda zmotywować i pokazać lepszy styl. Tak mi dopomóż :)
- DST 24.00km
- Czas 00:51
- VAVG 28.24km/h
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Szybko i mocno ;)
Poniedziałek, 13 maja 2013 · dodano: 14.05.2013 | Komentarze 0
Na początku jak przeciąg, żadna górka nie spowolniła, z biegiem czasu coraz słabiej. Ale tez i nie oszczędzałam :)
- DST 38.00km
- Czas 01:35
- VAVG 24.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Gra miejska
Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 2
Studenciaki z Gliwic organizowali imprezę na orientację więc postanowiliśmy dołączyć, mimo zapowiadanych opadów na cały dzień. Jarq wzmocnił drużynę i ruszyliśmy w miasto ścigać się; jak to w Gli bywa impreza organizacyjnie trochę masakra bo w dwa miejsca dotarliśmy wcześniej niż organizatorzy więc była mega dezorientacja.. Ale nie zaszkodziło Nam to wygrać o czym w zasadzie zdecydowała ostatnia długa prosta do Łabęd. Tam długie oczekiwanie na "dekorację" a w międzyczasie mnóstwo zabawy: ściganie na kajakach, przejazd motorówką i strzelanie do balonów, a potem hit- kibicowanie zawodom typu wyścig na byle czym; kupa śmiechu i podziwianie ludzkiej inwencji, odwagi i szaleństwa. postanowiliśmy za rok wystartować jak już wymyślimy byleco ;) może tratwa z rur kanalizacyjnych albo kół rowerowych na pływakach; się zobaczy. Dziś najlepsza była łódź na zbiornikach paliwa z MIG-a, skąd oni to wytrzasnęli? :p
Powrót w deszczu, chwilami ulewnym. Zawsze zaskakuje mnie że tak bardzo człowiek nie chce zmoknąć i unika się generalnie deszczu, a tak naprawdę podczas jazdy się tego w ogóle nie czuje. Dopiero ściąganie mokrych ubrań, brr, uświadamia nieprzyjemność sytuacji.
Zajefajny dzień, fajne imprezy i świetni ludzie dookoła; a tydzień Igrów dopiero się zaczyna :D:D
- DST 20.00km
- Czas 00:48
- VAVG 25.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętla Ruda
Piątek, 10 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 0
Podjazdy; w tą i z powrotem nad autostradę, stromy podjazd do Bielszowic i długi pod Tesco. Powrót Wolności. Krótko bo impreza ;)
- DST 24.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:12
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
hałda
Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 0
Ze sztycą do Chemika, potem razem na hałde.