Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi anika z miasteczka Zabrze. Mam przejechane 4942.00 kilometrów w tym 1447.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.50 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy anika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:542.00 km (w terenie 153.00 km; 28.23%)
Czas w ruchu:25:52
Średnia prędkość:19.10 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Suma podjazdów:1220 m
Maks. tętno maksymalne:189 (178 %)
Maks. tętno średnie:189 (95 %)
Suma kalorii:6330 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:31.88 km i 1h 37m
Więcej statystyk
  • DST 48.00km
  • Teren 17.00km
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 650m
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

I w końcu góry! :)

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 1

Mając do wyboru: maraton w Ostravie na półsprawnym rowerze albo docieranie go w górach wybrałam drugą opcję. Tym bardziej że pogoda się zapowiadała genialna, ciepło i słonecznie. Plan zakładał dwa dni, Beskid Mały ponieważ powyżej tysiaka jeszcze zalega śnieg w sporych ilościach co mieliśmy okazję zdalnie oglądać bardzo wyraźnie :)
Miało Być Małym do końca, spanie we wiacie i powrót. Ale wycieczka była generalnie bez planu. PKP do Łodygowic, asfaltem do Tresnej. Postanowiliśmy się karnąć kolejką na Żar, bo tanio i po drodze :) Poza tym klocki są nowe więc grube na tyle, ze jechałam cały czas na hamowaniu i miałam dość pod tą górę. Cały czas towarzyszył mi śpiew tarcz, miałam wrażenie że stoję w miejscu...Z Żaru pojechaliśmy na wschód, na pierwszym szczycie zastaliśmy tak genialne okoliczności wypoczynkowo-widokowe że postanowiliśmy zalegnąć na dłużej. Było mini-ognisko i frankfuterki. Potem pojechaliśmy dalej na wschód, ale już rozleniwieni i dopuszczając myśl powrotu. I stało się tak przypadkiem, że zgubiliśmy szlak bo zaabsorbował nas genialny absolutnie zjazd, gdy się zorientowaliśmy to nie chciało się już wracać na górę,bo trochę zatarłam kolano, a że kusiła opcja Jeziora Żywieckiego... hm, pospaliśmy tam z półtorej godziny i na pociąg. Trzeba pamiętać że połączenie po 16 gwarantuje najdłuższą podróż z możliwych na tym odcinku, 3,5 h.
Warunki w górach super, sucho i powoli się zieleni. Jest nadzieja że moje Jeseniki będziemy mieć już bez śniega :p
Prosto prawie z Pociągu na nową miejscówkę ogniskową z zamiarem pozostania na noc, jednak koło pierwszej zarządzono powrót. W parku przy torach prosto pod koła wepchał się dzik wielkości jeża; udało się ominąć malucha ale widok matki i stada młodych trochę wystaszył :P
Klocki nieco lepiej, ale koła nadal zatrzymują się po 4 obrotach. Jeseniki będą "na ciężko", ale niestety innego wyjścia nie ma jak tylko jeździć...


Kategoria Ogień, Z naksiem, Góry


  • DST 4.00km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tarcie kloców

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 2

Nowe klocki z przodu i tyłu. Wyjazd na "dotarcie". Masakra... w ogóle nie chce rower jechać. A jutro góry. podjazdy będa koszmarne, może się to dotrze na pierwszym zjeździe :)


Kategoria Sama


  • DST 49.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 28.82km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 181 ( 91%)
  • HRavg 145 ( 73%)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Road trip

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 0

Dzięki zaproszeniu Nati i łaskawości Zbyszka mogłam dołaczyć do Nich na pożyczonej szosie :) pod koniec jazdy złapałam się na tym, że ten rower jest w gruncie rzeczy strasznie wygodny... zero zmęczenia i bólu czegokolwiek. Fajnie było, coś innego i nowego :) Stwierdzam jednak że niekoniecznie potrzebuję szosę... Za szybkie, zabiłabym się, xc osiąga optymalne prędkości przy optymalnej efektywności :P
Ogólnie przejazd bardziej towarzyski niż treningowy, tętno spacerowe. Będę czasem dołączać, przyjemna odmiana :)


Kategoria Szosa


  • DST 31.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 24.80km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRavg 149 ( 75%)
  • Sprzęt Pożyczony XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gliwice+stadion

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 0

Na Paniówki, Pszczyńska (podjazdowa jak się okazało bo zdążyłam zapomnieć), Centrum Gliwic, stadion. Pół godzinki pogawędek i powrót po zmroku. Zimno, mimo że ciepło :P Na pożyczaku, bo w moim nadal brak hebla, no i oponki żyletki terenowe to żal na asfalt. A jutro, jeśli się uda, szosa na szosie i w peletonie :) nowość dla mnie więc się nakręcam, hm ciekawe jak pójdzie...
Mhm, wróciła ersiódemka. Ponoć (?) poprzedni serwisant rozerwał sprężyny w uszczelkach i pan po znajomości wymienił mi je i ślizgi na nowe z foxa... Dość tanio, bo próbowałam to podciągnąć pod reklamację wcześniejszego pobytu w serwisie gdzie amor miał być dokładnie sprawdzony. Jak widać nie został... Choć z drugiej strony jak uszczelki są sprawne to nikt do nich nie zagląda. Eh, oby koniec kłopotów. Jutro remont hamulców, piasty może nowe kulki, i Zielone Nóżki do piwnicy.


Kategoria Ogień, Sama


  • DST 48.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 16.94km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 175 ( 88%)
  • HRavg 126 ( 63%)
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót Zielonych Nóżek

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 0

To był fajny dzień :) Mimo że zaczął się pechowo...
W sobotę Merida dostała z powrotem Zielone Nóżki bo ersiódemka dalej serwis. Dostała też Nobby Nic-a evo z przodu i MountainKinga z tyłu, bo następnego dnia miał być ciężki teren...
Wybieraliśmy się na Jurę z Mariuszem i Piorkiem. Mieliśmy dołączyć do Nich w Zagłębiu. N 6 na dworzec, pociąg już stał i... ruszył w momencie gdy do niego dojechałam. Eh, wkurzona strasznie. Podczas jazdy okazało się, że tylny hamulec nie istnieje, ale zbagatelizowałam myśląc że po prostu za mocno rozepchnęłam klocki i naksiu poradzi... ehm, naiwność. Były zapowietrzone. Coś tam się udało zrobić i lekko działały, lecz wtedy wyszło na jaw że o tarczę trze blacha... Obiecałam sobie, że to już ostatni raz że serwis roweru po takim maratonie robię przed północą w dniu poprzedzającym kolejny wyjazd, zmęczona i śpiąca, i nie sprawdziwszy czegoś tak oczywistego jak działanie hamulca na zamontowanym kole... :P I z Jury znów nici.
koło południa jednak mimo posiadania przeze mnie wyłącznie przedniego hebla postanowiliśmy pojeździć po okolicy, po terenie głównie jako że Michał nie nacieszył się wciąż fullem, a mnie żal opon no i ciągnęło w las ;) Miało być oprowadzenie po trasie "Kato terenem" Ale jakoś tak ściągnęło Nas za bardzo na północ bo chcieliśmy sprawdzić jedną ścieżkę i Trasa Kato musi poczekać...
Za to wyszła Nam taka fajna, spokojna niedzielna wycieczka z tego :)
Postój nad wodą, pogawędki, batoniki i ciasteczka, i krążenie bez celu. Wycieczka w stylu dawno zapomnianym a to takie przyjemne :)
Do domu po szpejstwa, kiełbasy, kurczaki i inne takie, i na ogień, z Kirą i Chemikiem. Nowa, całkiem fajna miejscówa, gdzieś na hałdzie pośród drzew. Ładne miejsce, mam nadzieję że się przyjmie bo bardzo mi się podobało.
Posiedzieli i zebrali się zanim zamkną M1 odebrać buty. Na asfaltach dość szybko, full jak zawsze niedościgniony mimo że ja na xc... Eh, trzeba znać swe miejsce w szeregu :P
Karma 2,0 kontra Mountain King II 2,2. A zaryzykowałabym twierdzenie że szerokość identyczna...




  • DST 27.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 15.58km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Sprzęt Pożyczony XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

GMK

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 0

Na Masę bardzo szybko, 17 minut, prawie rekord. Przejazd ze wszystkimi do połowy, strasznie mało znajomych... Chyba opuszczamy te szeregi pomału. Powrót z Jęzorem do Zabrza




  • DST 16.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 14.55km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Pożyczony Fullik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Terening

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 0

Chciała pożyczyć xc, ale stało na kapciu więc wzięła fulla... A taką miałam ochotę znowu poszosować ;p
Sośnica, Park, Hałda, hopki, stawiki, Park. Rekreacyjnie.


Kategoria Sama, Terening


  • DST 22.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 26.40km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 181 ( 91%)
  • HRavg 154 ( 77%)
  • Kalorie 530kcal
  • Sprzęt Pożyczony XC
  • Aktywność Jazda na rowerze

ChebDzie

Środa, 18 kwietnia 2012 · dodano: 18.04.2012 | Komentarze 0

Podjazdowo: Pawłów, Czarny Las, rondo w Chebziu- nawrotka i powrót Wolności. Nie wiem czy to złudzenie czy naxowe xc jest szybsze... i fajna, szosowa pozycja bo rama jak dla mnie ogromna-20. I odwrócony mostek... Wygodnie.


Kategoria Sama


  • DST 57.00km
  • Teren 53.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 15.07km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 189 ( 95%)
  • HRavg 170 ( 85%)
  • Kalorie 2360kcal
  • Podjazdy 570m
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

BM Wrocław

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 0

Pierwszy w życiu prawdziwy maraton zasługuje na szeroką relację i szczegółowy opis zdarzeń i wrażeń ;)
Zacznę od tego, że w końcu była okazja nieco lepiej poznać Zespół i trochę się zintegrować. Jakoś tak szkoda że nie dało rady organizować dotąd treningów wspólnych itp…Teraz dopiero troszkę nadrobiliśmy. Ale przynajmniej mamy wspólny cel choć dąży do niego każdy na własną rękę .
Wracając do Wrocka… Wiadomo było że będzie padało, i temat deszczu był chyba najczęściej poruszanym podczas podróży. Na miejscu okazało się, że niewielu chyba wystraszyło się pogody, bo tłumy były wielkie zwłaszcza w moim, ostatnim, sektorze. Ciągnął się po horyzont niemalże… Spodziewałam się rzeźni i masakry podczas startu, tymczasem ruszyliśmy gładko, spacerkiem wręcz. Udało się szybko wbić na „trawnik” i w ten sposób wyrwać się z pełznącej mozolnie masy rowerów i ciał.
Trasa byłaby dziecinna, gdyby nie gwóźdź programu: błoto. Po kilku dniach deszczu było go mnóstwo, po dwóch tysiącach rowerów jeszcze więcej. Kilka łatwych podjazdów; krótkich, takie same zjazdy. Wszystko byłoby do zrobienia z siodła gdyby nie zatory które tworzyły się przed każdą górką i bagienkiem. Masakra, może to zasługa ostatniego sektora, ale po prostu każde banalne błoto zamieniało bikemaraton w pieszą pielgrzymkę… szło towarzystwo całą szerokością drogi i musiałam ze dwa razy dołączyć… Ale generalnie te właśnie odcinki pozwoliły mi wyprzedzić największą liczbę osób; bo jazda w tym mimo że mozolna i w młynku i tak skutkowała prędkością trzy razy większą niż osiągało towarzystwo z buta . Bez przerwy mi się nasuwała myśl: ten naród nie widział błota, doprawdy ;P Jednak przydała się górska praktyka i jeżdżenie w różnych okolicznościach natury ;) Wyprzedziłam chyba cały sektor, poprzedni pewnie też i zrobiło się potem spokojnie, jechałam więc swoim tempem mijając się już potem w kółko z tymi samymi ludźmi. Tempo asekuracyjne bo nie wiedziałam jak rozłożyć siły i chciałam by było podobnie jak na treningach. Wyszło idealnie, sił starczyło. Udało się też zrealizować założenie na początek sezonu startowego: być w połowie stawki. I tak wyszło; zarówno w swojej kategorii wiekowej, w generalce a nawet w teamie byłam dokładnie przeciętna ;p 12 w k3 wygląda ładnie, i daje dużo punktów, ale konkurencja była niewielka więc i satysfakcja średnia, bo wiem że mogłoby być odrobinę lepiej. Jako team za to wypadliśmy fantastycznie, 13 pośród 64 to chyba już powód do sporej satysfakcji :)

Emocje? Były, ale stateczne. Nie zatraciłam się w duchu walki, wszystko było pod kontrolą;czegoś na pewno się nauczyłam i może będę lepiej oceniać na przyszłość swoje możliwości i wykorzystywać je maksymalnie.
Rower? Hm. Dał radę ale… Najbardziej rozczarował amor; nowy nabytek i miał pracować na moją rzecz, a sparaliżowało go prawie całkiem na czterdziestym gdzieś kilometrze i grób. Poszedł do serwisu, zobaczymy co zrobią. Napęd; wiadomo, trzeszczał aż kłuło w uszy; hamulców, wiadomo, nie było wcale… Ale to i tak akurat do wymiany więc nie ma żalu. Natomiast nowa przerzutka przednia dała radę i mimo że wyglądała jak kupa po raz pierwszy w historii tego roweru pozwoliła mi wrzucać mały blat bez przekleństw i wyzwisk… Po prostu nareszcie to działa i cieszy mnie ten fakt.
Kondycja? Jest dobrze, ale trzeba się jeszcze rozwinąć, jeszcze popracować nad dłuższymi etapami większego wysiłku bo stosunkowo szybko brakuje sił .
Technika? Błotna dopracowana do perfekcji po tych zawodach; podjazdowa tu ok ale na góry do szlifu zwłaszcza przez wyższy niż dotychczas amortyzator. No i oczywiście, pięta Achillesa: zjazdy, trzeba jeszcze dużo pracy w nie włożyć, choć to akurat wniosek ogólny bo zjazdy w tym wyścigu raczej nie zmuszają do refleksji na temat techniki... :P. Muszę w najbliższym czasie zrealizować naksiowy pomysł i zabrać rowerek na górkę z wyciągiem na czyste DH :P Wyciąg, piwko, dół… Wyciąg, piwko, dół… He he :D
Sumując wywody; bardzo się cieszę że dałam się namówić na udział w tej całej zabawie pomimo strat. To zupełnie coś innego i podoba mi się mimo iż zawsze lekką ironią myślałam o maratończykach i nie widziałam w takiej jeździe sensu… Co prawda i tak będę zawsze kochać swobodną jazdę po górach i spanie byle gdzie, ale wyścigi dostarczają zupełnie innych emocji, motywują i dają odmienną satysfakcję. A jeszcze większą chyba daje przynależność do Grupy, walka z Nimi i dla Nich. Samej dla siebie udział w tego typu maratonie to chyba byłaby strata czasu.
A teraz trzeba zbierać siły i szykować sprzęt na majowe Jeseniki; mam wielką nadzieję że ten wyjazd się uda bo strasznie tęsknię już za nimi, za górami w ogóle, a warunki niestety jak dotąd nie sprzyjały i już można dostac szału, jestem gotowa jechać nawet w ten śnieg byle już tam być :)


Kategoria Maraton


  • DST 22.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 11.48km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ale faaaaajnie :)

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 0

Ponieważ padła propozycja, by popróbować nowiutką naksiową maszynkę terenową, nie zastanawiałam się tylko wziełam i pojechałam w dziewiczy rejs, nie licząc rundki do biedronki oczywiście. Musiałam kretyńsko wyglądać, bo jechałam z uśmiechem przyklejonym do twarzy i nie chciał zejść, taka to różnica jak się po xc dosiądzie fulla z prawdziwego zdarzenia. po dojechaniu do parku to już była niemal euforia :) Buja się to pięknie, trzyma podłoża jak Żyd wiary, ogólnie rzucę tekstem jak z reklamy: komfort i pewność. Uśmiech mi zbladł trochę na podjazdach; może to po prostu sugestia ale podjeżdżało mi się dość ciężkawo. Ale za to zjazdy, korzenie, uskoki, garby różne i bandy to to łyka bez problemu nawet z tak marnym jeźdźcem jak ja. Na zielonych nóżkach nie mam tyle animuszu, jednak... Świetnie się jeździ, jak będę kasą srać to sobie sprawię po szosie fulla :p
Po parku w pociąg i do Kato po nowy teamowy strój, żeby na jutro było. Teraz to już wszystko mam idealnie dograne; ciemna baza i zielono-białe akcenty, po prostu idealna kompozycja :) Lubię taką spójność i bardzo mnie cieszy że na klubowe barwy obrali właśnie te.
Troche po Kato, głównie asfalty, w deszczu. I powrót.
Wszystko na luzie i oszczędnie, żeby się broń Boże nie przemęczyć, by forma jutro była jak najlepsza. Szkoda że będzie padać, ale miałam już dziś zaprawę małą w deszczu no i przecież się nie rozpuszczę chyba. Nie mogę się doczekać, jak to wszystko przebrnę i jakie będę mieć potem wrażenia...


Kategoria Sama, Terening