Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi anika z miasteczka Zabrze. Mam przejechane 4942.00 kilometrów w tym 1447.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.50 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 19600 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy anika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:482.50 km (w terenie 113.00 km; 23.42%)
Czas w ruchu:24:26
Średnia prędkość:19.75 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:1800 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:40.21 km i 2h 02m
Więcej statystyk
  • DST 65.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 27.08km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabrze-Dąbrowa

Sobota, 29 czerwca 2013 · dodano: 29.06.2013 | Komentarze 0

Trasa pod wiatr i pod górkę. Powrót KŚ.


Kategoria Sama, Szosa


  • DST 70.50km
  • Czas 02:08
  • VAVG 33.05km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosa z One-Com, test opon i rekord prędkości

Czwartek, 27 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 2

Dostałam od Tomka oponki 1,5 które czynią cuda i dziś przyszedł czas na debiut. Tuż przed wyjściem dowiedziałam się o treningu spod BikeAtelier w Gli więc postanowiłam zaryzykować i pognałam pędem żeby zdążyć. Prędkość kosmiczna już bo nie schodziło z 30. Potem z Chłopakami, poza mną wszyscy niemal na szosach, było jeszcze szybciej ale wiadomo, jak to w stadzie-ciągle oscylowało w okolicach 35. Dla mnie szok... nikt nie musiał na mnie czekać, więc jest moc, choć były ze cztery górki które wywróciły moje płuca na lewą stronę. Pętla Kleszczów, Rudziniec, Cośtamcośtam, Taciszów gdzie wyciągnęli na piwo i wbrew protestom postawili kufel i zmusili do wypicia... No niestety potem nie szło już tak dobrze i uciekli Panowie. Dogoniłam na światłach w Gli. Powrót już z "normalną" prędkością bo piwo jak to piwo wyssało siły. Nigdy więcej :p Za to trening jak najbardziej tak, zamierzam regularniej dołączać.


Kategoria Szosa


  • DST 28.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 12.54km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocny Kraków

Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 0

Chcieliśmy spędzić jakoś ciekawiej najkrótszą noc w roku i padł pomysł Krakowa. Jak się okazało, wyjątkowo udany :) Z Agą, Jarkiem i naksiem oczywiście.
Po bagatela 5 godzinach pociągu który spacerował przez podjurajskie okolice znaleźliśmy się na miejscu o zmroku. Pierwsza część wieczoru upłynęła Nam na przeciskaniu się przez niewiarygodnie zatłoczone krakowskie uliczki, Rynek i okolice Wawelu. Dążyliśmy nad Wisłę na Wianki, bo Naszym celem było obejrzenie pokazu sztucznych ogni. Posiedzieliśmy pod murami Wawelu z godzinkę nie mogąc uwierzyć jak wiele osób się przewija i porównując bez przerwy z zakresem imprez masowych organizowanych u Nas... każdej mniejszej od tej z 10 razy przynajmniej.
A potem nastąpił moment kulminacyjny- tak niesamowity pokaz, jakiego- stwierdziliśmy zgodnie- żadne z Nas w życiu nie widziało. a to wszystko z idealnej perspektywy, dokładnie na wprost i nieco przed Nami. Zapierało dech w piersiach, to było NIESAMOWITE! Jest silne postanowienie że za rok przyjeżdżamy tylko po to by znów zobaczyć...
Stamtąd pojechaliśmy poza centrum bo Michał znalazł jakiś stary kamieniołom który warto zobaczyć. Zobaczyliśmy trochę z daleka bo inwazja komarów była tam tak straszna ze powietrze wibrowało. Wróciliśmy do centrum przez pełne przechodniów ulice mimo dość późnej pory, co oczywiście znów wywołałao lawinę komentarzy ze u Nas to nie do pomyślenia... Na Błoniach mnóstwo osób na rolkach, na spacerach, rowerach o 1 w nocy. Tam zrobiliśmy grilla w trawie próbując zasłonić się dymem przed skrzydlatymi terrorystami. Jedyne co Nam się udało to skuteczna zasłona dymnna na pewnym odcinku alei i ulicy wzdłuż Błoni... No i kiełbasa; też się udała;P Bardzo dyskretny wyszedł ten grill, nie ma co :p
Widok na Kopiec Kościuszki sprawił, że to on stał się kolejnym celem. Wjechaliśmy łagodna, długą trasą przez las; oczywiście szczyt zamknięty więc panoramy nie zaznaliśmy za to zjazd mega szybki :) druga w nocy to chyba jedyna pora w której chciałabym zwiedzać to miejsce; zatłoczone pewnie o każdej innej do granic przyzwoitości.
Powrót do centrum wzdłuż Wisły; znów pełni zachwytu że tu można żyć, uprawiać sporty i bezpiecznie funkcjonować o każdej porze. Mała runda po Rynku z milionem parasoli w ogródkach i tłumami w nich; i w stronę dworca gdzie pod którym, o trzeciej nad ranem, odbywały się zawody w squacha! z mnóstwem kibiców oczywiście. Kolejny gwóźdź do trumny dla Śląska gdzie to by się po prostu nie mogło dziać. Eh.
Do pociągu wraz ze świtem. Tam jeszcze mała "przygoda" z bezmózgim miłośnikiem napierdalanki w każdym wydaniu, który przyszedł do Nas z flaszeczką i mnóstwem historyjek o napierdalaniu właśnie, przy czym niektóre szczególnie udane ciosy demonstrował na sobie samym, hm. Poszedł po fajkę a gdy wrócił stwiedził że zapieprzyliśmy mu wódkę, która oczywiście stała tam gdzie ją zostawił. Na szczęście Chłopakom się udało jakoś żartem wybrnąć bo taki zryty mózg jest zdolny do wszystkiego a wyraźnie prowokował. Skończyło się na szczęście dobrze :)
Niezapomniana noc, mimo że najbardziej charakterystycznym punktem były komary, obecne nawet w pociągu...


Kategoria Towarzysko


  • DST 10.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 12.50km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

XC Mikołów

Niedziela, 23 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 0

Krótki, intensywny ścig. Można by myśleć, że po parku to będzie lajtowe i nudne. Jednak trasa bazowała na sporym uskoku terenowym związanym z rzeczką; więc było bardzo zróżnicowanie. Było kilka bardzo stromych podjazdów i zjazdów, dwa razy głęboka rynna, schody i takie tam atrakcje. Nad jedną z nich potknęłam się i spadłam z siodełka; zdążyłam wypiąć się z pedałów ale nie zdążyłam zeskoczyć a grawitacja ciągnęła w dół i pokonałam dość pionowy zjazd w niesamowity sposób- zbiegając nad ramą. Wylądowałam w krzakach, ale o dziwo bez gleby ;) mistrzostwo świata w zjeżdzaniu w stylu rozpaczliwym. Ponoć jest filmik, ale nie wiem czy chcę oglądać :p
Ujechałam się na maksa. Drugie okrążenie ostrożnie bo jakoś znów zeszło powietrze i na każdej krawędzi czułam dobicie do obręczy. Ale to nic nie zmieniło bo nie miałam raczej szans dogonić konkurencji, nikt mi też nie zagrażał. Wynik- 3 na 5. Nieźle, lecz bez szału. Ale podium cieszy :) Na pudle też stanął Robert- także 3, Podobnie jak Julka która walczyła na małych pętelkach. Dla mnie bohaterem dnia jest Mariusz, który miał swój debiut w xc i wystartował z takim ogniem że prowadził stawkę przez pół pierwszego okrążenia, masakra jak zapieprzał... a w dół to po prostu frunął. Wywalczył 4 miejsce w kat i 5 open; świetny wynik mimo że najmniej fortunny dla zawodnika. Andżelka za to pokazała klasę jako fotoreporter, udokumentowała jak Mariusz lata ;p
Impreza godna polecenia.






Kategoria Maraton


  • DST 41.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 23.21km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowicka Noc Swiętojańska

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 0

W towarzystwie naksia i Kiry pojechaliśmy na rowerową imprezę w Parku Chorzowskim. Nie zdążyliśmy na pierwszy przejazd, posiedzieliśmy z godzinkę , oglądając zawody różne i takie tam, załapaliśmy się na kawałek koncertu niewiadomokogo przez płot po czym nastąpił drugi przejazd w świetle latarek. Urwaliśmy się w połowie i powrót; po nocnych ulicach. Piękne to było :)


Kategoria Towarzysko, Z naksiem


  • DST 62.00km
  • Teren 34.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 23.25km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łącza

Czwartek, 20 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 0

Towarzysko, z Jolą i Jackiem. Poznałam bardzo ciekawą, alternatywną trasę - w końcu jakaś odmiana, bardzo korzystna zresztą. Na miejscu radlerek i pogaduchy na boisku w akompaniamencie kosiarki niestety ;P Powrót trasą klasyczną , już nieco wolniej, za to fragment Gli-Zabrze tradycyjnie na ogniu.


Kategoria Towarzysko


  • DST 51.00km
  • Teren 43.00km
  • Czas 05:36
  • VAVG 9.11km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1800m
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mtb Marathon Karpacz

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 2

Wyjątkowo wyjechaliśmy w piątek, z noclegiem więc miało być spokojnie rano; wyspać się, śniadanko, roozgrzeweczka itp. Obudziłam się przed 6 z gorączką i wiedziałam już że będzie masakra. Późno się udało zebrać; w maratonowym miasteczku 1,5 h przed startem. Okazało się ze mam zaciśnięty hamulec, pewnie jakoś w transporcie, nie pomagały domowe sposoby więc postanowiłam powierzyc swój rower specom ze stanowiska shimano. Jak się już jeden z Panów wziął za mój rower to oddał go po 40 minutach z naprawionym hamulcem, wyregulowaną przerzutką, wymienioną linką i pancerzem, nasmarowanym łańcuchem itp... full service, w życiu mi tak lekko nie zmieniało się biegów :)Jeszcze tylko zmiana opony na pożyczoną od Mariusza Rocket Ron; bo zagapiłam się i zabrałam na maraton łysą Karmę z tyłu... i można było próbować sił na starcie.
Tak więc sprzęt na ziher gorzej ze mną. Cały czas czułam dreszcze i dygot mięśni. Na rozgrzewkę brakło czasu ale i tak by nic nie dała... Po starcie od razu asfaltowy długi podjazd pod Swiątynię Wang; strasznie mi spadało morale bo wszyscy wyprzedzali mnie; demot. Nic nie mogłam zrobić bo od dwóch tygodni miałam kaszel i oskrzela nie wpuszczały do płuc tyle powietrza ile potrzebowałam, cały czas się trochę dusiłam. I cały maraton na podjazdach walczyłam tylko o to, by nie zemdleć, utrzymywałam się na granicy świadomości pchana siłą woli której ogrom mnie naprawdę zaskoczył... Noga za nogą, noga za nogą, taką mantrę cały czas powtarzałam. Zaś na zjazdach walczyłam o to by utrzymać się na rowerze/nogach które gdy kończył się podjazd zaczynały dygotać co nie ułatwiało zadania. I w sumie niewiele z tego maratonu pamiętam przez to wszystko a na pewno niewiele szczegółów. Asfaltowy podjazd pod koniec dal w kość; tam też dogoniłam Michała który jechał ledwo ledwo z uszkodzonym dyskiem i zatrzymywał się co chwilę. Przez chwilę Mu towarzyszyłam w niedoli zatrzymując sie tam gdzie On ale oczywiście pierwszy zjazd i tyle Go widziałam.
Zjazdy były w połowie do zjechania a w połowie musiałam schodzić, ale nie spodziewałam się niczego innego po Karpaczu; musiało być ciężko. Zaskoczyła tylko ilość błota; Kowal obiecywał wodoodporną trasę tymczasem trzy odcinki zjazdów prowadziły w błotnych strumieniach; cóż... Mimo wszystko było łatwiej niż w zeszłym roku.
Pamiętam też doskonale ostatni podjazd, potem kręty singiel pośród drzew i zjazd z agrafkami; prawdziwa przyjemność gdyby nie fakt że już naprawdę ledwo sie utrzymywałam na rowerze. Piękny odcinek.
Cały czas mnie ktoś wyprzedzał; wiedziałam że jestem na końcu widząc ile osób prowadzi rowery nawet na lekko nachylonych szutrach. Okazało się że za mną jechało jeszcze 40 osób więc nie było aż tak źle jak sądziłam. Planowałam wcześniej zmieścić się w 5h i byłoby to spokojnie do zrobienia gdyby się dało utrzymać normalne tempo; natomiast już przed startem zostawiłam ścigowe ambicje i miałam tylko jeden cel: w ogóle dojechać :p
Miejsce 273/314 open, 7 w kategorii. Tatuaż z korby wbitej w łydkę i obrzęk krtani gratis ;p Bez gleb, potłuczeń i siniaków, kapci i defektów. Zacnie.
Za zjazdy należą sie gratulacje Kowalowi, bo były trudne, bardzo trudne ale nie brakło też i takich sprawiających mega frajdę nawet takim słabojeżdżącym jak ja. Za to strasznie zmarnowane podjazdy; żadnego technicznego poza takim na którym i tak tkwiło się w pieszej pielgrzymce i nie dało się jechać; i straszna ilość asfaltów. Porażająca. Ale podobało mi się, i dumna jestem jak nigdy że się nie poddałam :)
Tak więc mój główny wniosek po tym wyścigu brzmi: chcieć to móc, pomimo wszystko!

Za Agrafkami


Kategoria Maraton


  • DST 24.00km
  • Czas 01:03
  • VAVG 22.86km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chudów

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 13.06.2013 | Komentarze 0

Na trawkę do Chudowa; w jedną z ogniem, w drugą- z ogniem na podjazdach poza tym lajt. Zjazd motodiabłów jak to w czwartki więc działo się wiele; a po drodze akcja ratunkowa jednego z nich z helikopterem i dwoma setkami gapiów... eh.


Kategoria Sama


  • DST 62.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łącza

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 13.06.2013 | Komentarze 0

Z Michałem który się odłączył za krowiarnią i Tomkiem który przedzierał się bohatersko przez błotne kałuże w lesie. W tamtą dość zwinnie i szybko, na miejscu tradycyjny browarek więc powrót już mniej sprawny; z pominięciem najbardziej kałużowego odcinka lasu- wybraliśmy asfalt. Górka za Sośnicowicami zabiła ;P Udało się też przycisnąć trochę na odcinku Gliwice-Zabrze.


Kategoria Terening


  • DST 28.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 21.27km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Święto Cykliczne

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 13.06.2013 | Komentarze 2

Pojechaliśmy spotkać paru znajomych, posiedzieć na słońcu, pobrowarować, pogapić na Radiostację... Wszystko sie udało zrealizować; spalenizna ramion gratis ;) Od wycieczki oderwaliśmy się na samym prawie początku bo nie o przejazd Nam chodziło. Gdy do imprezy dołączyła cała Śląska Masa Krytyczna czyli prawie 400 luda, zaczęliśmy pomału się zwijać żeby było jeszcze co zbierać z ramion ;p
Dobrze że w końcu pogoda jak należy w czerwcu. Choć narzekaniom że gorąco końca nie było, ale taka już Nasza polska natura:)


Kategoria Z naksiem