Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi anika z miasteczka Zabrze. Mam przejechane 4942.00 kilometrów w tym 1447.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.50 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy anika.bikestats.pl
  • DST 51.00km
  • Teren 43.00km
  • Czas 05:36
  • VAVG 9.11km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1800m
  • Sprzęt Merida
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mtb Marathon Karpacz

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 2

Wyjątkowo wyjechaliśmy w piątek, z noclegiem więc miało być spokojnie rano; wyspać się, śniadanko, roozgrzeweczka itp. Obudziłam się przed 6 z gorączką i wiedziałam już że będzie masakra. Późno się udało zebrać; w maratonowym miasteczku 1,5 h przed startem. Okazało się ze mam zaciśnięty hamulec, pewnie jakoś w transporcie, nie pomagały domowe sposoby więc postanowiłam powierzyc swój rower specom ze stanowiska shimano. Jak się już jeden z Panów wziął za mój rower to oddał go po 40 minutach z naprawionym hamulcem, wyregulowaną przerzutką, wymienioną linką i pancerzem, nasmarowanym łańcuchem itp... full service, w życiu mi tak lekko nie zmieniało się biegów :)Jeszcze tylko zmiana opony na pożyczoną od Mariusza Rocket Ron; bo zagapiłam się i zabrałam na maraton łysą Karmę z tyłu... i można było próbować sił na starcie.
Tak więc sprzęt na ziher gorzej ze mną. Cały czas czułam dreszcze i dygot mięśni. Na rozgrzewkę brakło czasu ale i tak by nic nie dała... Po starcie od razu asfaltowy długi podjazd pod Swiątynię Wang; strasznie mi spadało morale bo wszyscy wyprzedzali mnie; demot. Nic nie mogłam zrobić bo od dwóch tygodni miałam kaszel i oskrzela nie wpuszczały do płuc tyle powietrza ile potrzebowałam, cały czas się trochę dusiłam. I cały maraton na podjazdach walczyłam tylko o to, by nie zemdleć, utrzymywałam się na granicy świadomości pchana siłą woli której ogrom mnie naprawdę zaskoczył... Noga za nogą, noga za nogą, taką mantrę cały czas powtarzałam. Zaś na zjazdach walczyłam o to by utrzymać się na rowerze/nogach które gdy kończył się podjazd zaczynały dygotać co nie ułatwiało zadania. I w sumie niewiele z tego maratonu pamiętam przez to wszystko a na pewno niewiele szczegółów. Asfaltowy podjazd pod koniec dal w kość; tam też dogoniłam Michała który jechał ledwo ledwo z uszkodzonym dyskiem i zatrzymywał się co chwilę. Przez chwilę Mu towarzyszyłam w niedoli zatrzymując sie tam gdzie On ale oczywiście pierwszy zjazd i tyle Go widziałam.
Zjazdy były w połowie do zjechania a w połowie musiałam schodzić, ale nie spodziewałam się niczego innego po Karpaczu; musiało być ciężko. Zaskoczyła tylko ilość błota; Kowal obiecywał wodoodporną trasę tymczasem trzy odcinki zjazdów prowadziły w błotnych strumieniach; cóż... Mimo wszystko było łatwiej niż w zeszłym roku.
Pamiętam też doskonale ostatni podjazd, potem kręty singiel pośród drzew i zjazd z agrafkami; prawdziwa przyjemność gdyby nie fakt że już naprawdę ledwo sie utrzymywałam na rowerze. Piękny odcinek.
Cały czas mnie ktoś wyprzedzał; wiedziałam że jestem na końcu widząc ile osób prowadzi rowery nawet na lekko nachylonych szutrach. Okazało się że za mną jechało jeszcze 40 osób więc nie było aż tak źle jak sądziłam. Planowałam wcześniej zmieścić się w 5h i byłoby to spokojnie do zrobienia gdyby się dało utrzymać normalne tempo; natomiast już przed startem zostawiłam ścigowe ambicje i miałam tylko jeden cel: w ogóle dojechać :p
Miejsce 273/314 open, 7 w kategorii. Tatuaż z korby wbitej w łydkę i obrzęk krtani gratis ;p Bez gleb, potłuczeń i siniaków, kapci i defektów. Zacnie.
Za zjazdy należą sie gratulacje Kowalowi, bo były trudne, bardzo trudne ale nie brakło też i takich sprawiających mega frajdę nawet takim słabojeżdżącym jak ja. Za to strasznie zmarnowane podjazdy; żadnego technicznego poza takim na którym i tak tkwiło się w pieszej pielgrzymce i nie dało się jechać; i straszna ilość asfaltów. Porażająca. Ale podobało mi się, i dumna jestem jak nigdy że się nie poddałam :)
Tak więc mój główny wniosek po tym wyścigu brzmi: chcieć to móc, pomimo wszystko!

Za Agrafkami


Kategoria Maraton



Komentarze
mtbiker
| 20:19 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj Pomimo problemów ze sprzętem i zdrówkiem ukończyłaś tak trudny wyścig, Gratulacje :)
tommyrs
| 20:15 niedziela, 16 czerwca 2013 | linkuj Moving forward is the only way to finish, to powinno być Twoje motto
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!