Info
Ten blog rowerowy prowadzi anika z miasteczka Zabrze. Mam przejechane 4942.00 kilometrów w tym 1447.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 14.50 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 19600 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Sierpień2 - 0
- 2013, Lipiec9 - 5
- 2013, Czerwiec12 - 6
- 2013, Maj11 - 9
- 2013, Kwiecień11 - 2
- 2013, Marzec3 - 0
- 2013, Luty1 - 3
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Listopad1 - 1
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Wrzesień5 - 0
- 2012, Sierpień12 - 3
- 2012, Lipiec12 - 1
- 2012, Czerwiec16 - 22
- 2012, Maj16 - 7
- 2012, Kwiecień17 - 8
- 2012, Marzec9 - 4
- DST 39.20km
- Teren 38.00km
- Czas 03:29
- VAVG 11.25km/h
- Podjazdy 1500m
- Sprzęt Merida
- Aktywność Jazda na rowerze
Powerade MTB MArathon Złoty Stok
Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 3
I Złoty Stok za nami :)
Tutaj juz nie było żartów jak we Wrocku i trzeba było podejść do startu ambitnie, bo mam zamiar przejechać cała serie i trzeba walczyć żeby to miało sens. Poziom zawodów, jak można się było spodziewać, wysoki pod każdym względem: zarówno poziom trudności jak i zawodniczo- praktycznie brak osób "niezrzeszonych" i amatorów, każdy przyjechał tam walczyć o miejsca a nie rekreacyjnie. Organizacyjnie bez zastrzeżeń.
Trasa prowadziła przez cztery szczyty, charakterystyczne dla tego pasma podłoże-ziemia, szutry a w wyższych partiach skały. Było też sporo korzeni.
Nie pamiętam już dokładnie co gdzie i kiedy było, ale jeden z podjazdów nie chciał się skończyć;z sześć razy myślałam że już szczyt a to było kolejne małe wypłaszczenie tylko... Wkurzające. Kilka razy trzeba bylo prowadzić rower- czasem za stromo, czasem bo wszyscy szli a czasem żeby odpocząć od jazdy po prostu.
Były dwa absolutnie genialne zjazdy szutrowe, które wykorzystałam na maksa dokręcając gdzie się dało; bylo parę trudnych zjazdów trudnych technicznie, po wspomnianych korzeniach i skałach. Tez zeszłam ze trzy razy na chwilkę ale generalnie jechałam, co ciekawe jechałam fragmenty które na bank odpusciłabym gdyby nie presja maratonu. Fajnie sie to jechało, nie myśląc o strachu, i jestem z siebie dumna, bo okazało się ze stać mnie na coś więcej niż dotychczas okazywałam :). Może sie trochę odblokuje pod względem zjazdów i będzie szło lepiej.
Na tym maratonie w przeciwieństwie do Wrocka nie było wyprzedzania, od początku trzymałam się tej samej grupy. Pozdrowienia dla Pani z numerem 185, z która mijałyśmy się cała trasę, ale na ostatnim zjeździe nie dałam jej szans i wpadłam na metę kilka sekund wcześniej. Fajne to było, dodatkowa motywacja i walka o honor:)
Przypomniałam sobie na jednym z podjazdów jak to jest prawie rzygać i prawie mdleć z wysiłku, masakra;była ściana jak cholera. Poza tym coś się dzieje z kręgosłupem na dłuższych podjazdach, zaczyna boleć bardzo mocno i musiałam sie zatrzymać parę razy tylko z tego powodu.
Miejsca prawie identyczne jak Wrocław: 11w k3 i 404 w open (Wrocław 12 i 400). W sumie nieźle, ale dążyć do lepszości na pewno będę :)
Komentarze